sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 5.

-Jarael-

Leciała na Strzale. Rana bolała ją niemiłosiernie. Ciągle trzymała się mocno za ramię, aby nie straciła dużo krwi, a mogło się tak stać. Jak najszybciej chciała znaleźć się u medyka. Była wręcz przeciwieństwem Ahsoki. Martwiło ją to, że nie umie panować nad swoją mocą. Wie, że niedługo, już nawet może jutro, będzie musiała stawić czoła złu. Tak bardzo chciała, aby ojciec z nią był i szkolił. Nie miała na kim się wzorować. Sama musiała dojść do tego, jak posługiwać się mocą, aby nie zrobić nikomu krzywdy. Czasem coś popsuła, zbiła czy walnęła kogoś, ponieważ, nie umie nad tym wszystkim zapanować. Ale nie tylko to ją martwi. Wie, że skoro będzie musiała zapewnić pokój, będzie musiała stawić czoła siostrze, która przeszła na ciemną stronę mocy. Bardzo to przeżyła.


Czuła że nabiera sił. Odpoczęła chwilę, lecąc na Strzale wśród chmur. Mimo tego że były sama, czuła że coś jest nie tak. Czuła jakieś zaburzenia w mocy, które z każą chwilą rosły. -Pewnie separatyści. -pomyślała sobie. Czuła że już niedługo, coś się stanie. Zmieniła kurs. Kazała hipogryfowi lecieć szybciej. Rana strasznie ją bolała, jak trzymała się mocno uprzęży. Nadstawiła rękę z nadajnikiem do ust, i skontaktowała się z Seleną.
-Selena, słyszysz mnie?
-Tak. O co chodzi?
-Musicie szybko wracać do pałacu.
-Dlaczego?
-Nie czujecie czegoś w mocy?
-Nie. Nikt niczego nie czuje.
-Ale ja tak i to dość dobrze. Musicie uciekać. Ja sprawdzę co się dzieje.
-Jarael, a jeśli coś Ci się stanie? Jeśli to separatyści?
-Spokojnie. I tak mi dzisiaj nikt nie popsuje humoru.
-A jak twoja rana?
-Może być, trochę boli ale będę żyć. Wracajcie i powiadomcie senator i innych aby, nie byli z dala o pałacu.
-A co jeśli...
-Jeśli będą się pytać gdzie jestem, powiedz że sprawdzam co się dzieje.
-Dobrze, ale uważaj na siebie. Niech moc, będzie z tobą.
-I z Wami. -zakończyła rozmowę.
Była coraz bliżej celu. Czuła to. Chciała szybko dowiedzieć, co się dzieje. W drodze usłyszała głos. Głos, który bardzo dobrze znała. To był głos jej ojca.
-Tato? -szepnęła niepewnie.
-Tak to ja skarbie. -odpowiedział jej ojciec którego nie widziała. -Wiesz, że niedługo, będziesz musiała to zrobić? -powiedział duch.
-Wiem, -spuściła wzrok. -ale nie wiem jak używać mojej mocy. -powiedziała prawie płacząc.
-Musisz zaufać mocy. Nie możesz z nią walczyć. Musisz się jej poddać. -pouczył ją.
-A jeśli mi się nie uda? -spytała głośniej.
-Uda. Uwierz mi. -jego głos ucichł.
-Uda się? Jak? -tym razem ni otrzymała odpowiedzi.
Wylądowała na ziemi. Kazała zostać Strzale na łące, a sama udała się na wzgórze. Przeczołgała się na ziemi na szczyt. Czuła coraz większe zaburzenia w mocy. To co tam zobaczyła wstrząsnęło ją. Dodatkowo, zaczęła ją szczypać rana, ponieważ dostały się do niej drobinki ziemi. Jęknęła cicho z bólu i jeszcze raz spojrzała na czołgi separatystów. Nie wierzyła własnym oczom, kiedy zobaczyła jak Lord Sidius, kłaniał się jakieś ciemnej postaci. Może nie do końca czarna ponieważ, miała czerwoną skórę. Wiedziała kto to jest, ale nie uwierzyła w to do końca. -Jak ona mogła mi to zrobić? -spytała płacząc. -Muszę powiadomić innych. -postanowiła. Wyciągnęła lekko rękę do góry i nagrała całą sytuację. oraz wysłała do senator Adoni. Potem natychmiast pobiegła do Strzały poleciała do pałacu.

-W tym samym czasie, pałac-
Piątka Jedi była już w pałacu. Byli wezwani do, gabinetu Adoni. Domyślali się co będzie się tam działo. Pewnie dostaną ochrzan za to że, nie wrócili do pałacu na noc. Przybysze byli gotów stawić się za Arkaniankami, i powiedzieć że uratowały ich przed tymi złymi zwierzętami. Według nich dziewczyny, zachowywały się bardzo dobrze. Jak przystało na Jedi.
Przed pójściem na spotkanie z senatorem, Ahsoka siedziała u siebie w pokoju, rozmyślając nad swoją ucieczką z domu. Miała trochę racji robiąc to, ale po słowach wypowiedzianych przez Selenę, o rodzinie, zrobiło jej się duże sumienie na sercu. Bardzo zraniła swoich bliskich tym że odeszła. Ale teraz bardzo tego żałowała. Chciało się jej płakać. Chciała schować się w małym schowku, nie wychodzić do nikogo. Ukryć się przed cały, światem. Teraz uświadomiła sobie że potrzebowała swojej rodziny, bardziej niż kiedykolwiek. Od rana czuła że coś się stanie. Czuła to nie tylko ona. Wszyscy chodzili dzisiaj poddenerwowani. Cała ta sytuacja z Jarael, że wyczuła coś niebezpiecznego, te ataki separatystów. W dodatku ostatnio nie mogli połączyć się ze świątynią. W ich głowach pojawiały się same czarne scenariusze.
Mimo nie chęci, każdy udał się do gabinetu, na spotkanie z Adonią. Cała piątka szła przez korytarz, ze spuszczonymi głowami. Stali przed drzwiami.
-Jeśli będą się o coś pytać, ja będę odpowiadać. Wy siedźcie cicho. -powiedziała im Selena.. Chciała brać całą winę na siebie.
-Ale to niesprawiedliwe, dlaczego mają obwiniać za to Ciebie? -nie zgodziła się z nią Ahsoka.
-Spokojnie, poradzę sobie, to nie przez Was zadziała się ta sytuacja. Nie musicie mnie chronić. -uśmiechnęła się lekko. Zrobiło jej się miło kiedy, ktoś w końcu się chciał za nimi stawić.
Weszli do sali i od razu spotkali się, z surowym wzrokiem Adoni.
-No słucham. -powiedziała Adonia i założyła ręce na piersi. Po obu jej stronach stali Leon i Luklara.
-No bo... kiedy wracaliśmy, zaatakowały nas  jukary. -tłumaczyła. -ja razem z Jarael broniłyśmy resztę. Potem Jarael... -nie dokończyła bo przerwała jej Adonia.
-A gdzie Ona w ogóle jest?! Przecież powinna tu być! Dlaczaego jesteście tak nieodpowiedzialne?! -zaczęła krzyczeć na Selenę. Ona nie wytrzymała i pierwszy raz w swoim życiu postawiła się.
-Jarael poleciała zobaczyć co się dzieje! Najprawdopodobniej to separatyści! Naraża swoje życie aby mieć dla Was informacje! To nazywasz nieodpowiedzialnością?! -krzyknęła. Pierwszy raz w swoim życiu  postawiła się samej senator. Ale ulżyło jej. A mało tego. W tej samej chwili, do sali weszła Jarael, która wróciła ze zwiadów. Trzymała się za krwawiące ramię i miała spuszczoną głowę. Stanęła w przejściu. Jako pierwsza otrząsnęła się Ahsoka. Podbiegła do niej.
-Wezwijcie medyka! -krzyknęła Ahsoka. Służki od razu zareagowały.
-Nie, i tak to nic nie da. Jesteśmy zgubieni. -powiedziała i usiadła na krześle.
-Ale jak to? -spytał Leon.
-Nie dostaliście wiadomości? -podniosła głowę.
-Nie. -odpowiedziała Luklara. Na szczęście miała zapasową kopię na swoim komunikatorze.
-Czyli już zaczęli działać. -podniosła się i położyła urządzenie na stole. Włączyła go. Wszyscy zobaczyli jak Lor Sidius kłania się Jakiejś Arkaniance.
-Czyli nawet Lord Sidius ma mistrz?! -powiedział Anakin. Powiedział to w złej chwili ponieważ cały budynek zatrząsł się.
-Już tu są! -Krzyknął Obiwan łapiąc równowagę.
-Już po nas... -powiedziała cicho Jarael.
-Nie. Możesz użyć mocy Sikorna! -powiedziała Selena.
-A jeżeli się nie uda?! Jeśli zniszczę całą planetę?!
-Może zniszczysz całą planetę i nas też. Ale ich też! -budynek ponownie się zatrząsł.
Jarael nabrała pewności. W sumie słowa Seleny miały sens. Zniszczy też separatystów. A przy okazji swoją siostrę. I tak już prawie jej nie kocha. Odwróciła się od niej. Zostawiła.
-To chodźmy. -powiedziała stanowczo i włączyła swój miecz świetlny. Wszyscy zrobili to samo.
Wybiegli na plac. Spotkali się tam z całym oddziałem blaszaków. Rzucili się na nie, odbijając pociski. Po dwudziestu minutach walki, po droidah nie było ani śladu. Teraz została kwestia siostry Jarael... Stel.



----------------------------------------------------------------------------
No dobra.... mam ferie! 
Jej! Będę starać się wrzucić coś codziennie. 
Jak myślicie.... jak to się skończy ??
NMBZW! 
DEDYK DLA KAŻDEGO!!!

2 komentarze:

  1. Tsaaa... A mnie najbardziej ciekawi przeszłość Ahsoki... Jestem ciekawa czy Anakin się o niej dowie... Ale oprócz tego jestem ciekawa czy Jarael sobie poradzi i użyje tej mocy. Selena się postawiła podoba mi się. Czekam na kolejnego
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to się skończy? Hmmm. Jarael zabije Sidiusa i Stel i wszyscy będą szczęśliwi. :D Tak jasne. Na pewno tak nie będzie bo Palpatine, albo Stel wymyślą jakiś plan i rozwalą całą wizję spokojnego życia. No bo po co mieć spokój? Taaa. No jestem ciekawa co będzie dalej i czy Ahsoka powie Anakinowi o swojej przeszłości.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń