czwartek, 4 lutego 2016

Info

Uwaga!
Zapraszam na mojego nowego bloga!
odwagaahsokitano.blogspot.com
Serdecznie zapraszam. Blog jest o Ahsoce.
Na tym blogu napiszę kiedyś... Jak najdzie mnie jakiś pomysł... Sory...
NMBZW!

środa, 3 lutego 2016

Rozdział 7.

-Ogólnie-
Wszyscy byli przytłoczeni tym , że Courusant już nie istnieje. Ta planeta była cudowna! Stolica całej galaktyki. Znajdowała się tam świątynia Jedi, ale i również domy w których żyli bezbronni ludzie. To było bardzo niesprawiedliwe. Przecież niczym sobie na to nie zasłużyli. Chodzi tu o niewolę. Po co mieli by zabijać tyle istot? Może przeszkadzało im że po prostu żyją. Zgnietli ich jak małe robaki które mają mało do powiedzenia w swoim życiu. To było okrutne. Jak mogli zrobić coś takiego. Każdy zastanawiał się jakim cudem, mogli zniszczyć całą planete? Czym?? A może kim się posłużyli? Te pytania zadawał sobie każdy.
Ahsoka siedziała u medyka, co oczywiście jej się noe podobało. Miała tylko zwichnięty nadgarstek i małe rany, oraz siniaki. Leon tak samo, tyle że zamiast nadgarstka miał połamane rzebra. Adonia, Luklara i Secura były pod opieką lekarza w odzielnej sali. Błyskawice sprawiły dość długi uraz głowy. Nie pamiętały dokładnie co się stało.  Jarael, Selena, Anakin i Obiwan ciągle czuwali przy przyjaciołach. Jedna jedyna Stel czuła się temu wszystkiemu winna. Gdyby nie przeszła na ciemną stronę, to nie powiedziała by ważnej informacji, która pomogła zniszczyć Courusant.

-Ahsoka-
Medytowała u siebie w pokoju. Parę godzin temu pozwolili jej wyjść. Siedziała na łóżku, czekała na informację o niewolnikach. Chciała dowiedzieć się gdzie Sithowie ich przetrzymują. Chciała się na coś przydać. Kiedy była u siebie, nikomu nie plątała się pod nogami. Mogła się wyciszyć.
Zobaczyła przed oczami obraz. Widziała lawę. Ludzi którzy stoją przy samej krawędzi platformy. Zaraz wpadną do niej, pchnięci przez postacie w czarnych szatach. Pewnie to Mustafar. (Brawo Emily). Kolejni niewinni ludzie ginęli we wrzącej lawie. Słyszała ich krzyki, ból, strach. Kolejka niewolników była bardzo długa. Obraz przeniósł się do celi, która była oznaczona tabliczką "świątynia". Widziała tam wszystkich Jedi, Adeptów, padawanów oraz senatorów. Była tam Padme. Siedziała cała brudna pod ścianą. Chciała jej pomóc ale nie mogła. Jej oczy, przeniosły się na mistrza Yodę, medytującego na małym podeście. Usłyszała jego głos. -musisz nad uratować. -powiedział swoim zachrypnietym głosem wiekowy mistrz. Te słowa ciągle chodziły jej po głowie. Po pewnym czasie zaczęły się zlewać z głosem Anakina. Słyszała jak krzyczy do niej. Powoli odzyskiwała świadomość. Coraz wyraźniej słyszała jego głos. Otworzyła powoli i zerwała się z podlogi. Była wystraszona. Zobaczyła wszystkich swoich towarzyszy stojących w jej pokoju.
-Ahsoka co się stało? - spytał zatroskany Anakin.
-Chyba wiem, gdzie są zakładnicy.

-----------------
Wiem krótko, ale ciężko pisze się na telefonie. Mówłam że mam mało czasu ostatnio także...
Postatam dodać jeszcze coś jutro ewentualnie w piątek i weekend.
Dedyk dla Emily Tano (rozgryzłaś mnie skubana)
NMBZW!